Już od miesiąca jestem posiadaczką Paese Box i w tym czasie udało mi się już co nieco przetestować.
Wprawdzie miałam zacząć od przedstawienia różu, który tak Wam się ostatnio spodobał, ale zacznę od kosmetyku, który od niedawna także codziennie mi towarzyszy - a mianowicie maskary :)
Muszę przyznać, że jestem dość wybredna, jeśli chodzi o tusze i mało który potrafi w pełni zaspokoić moje wymagające rzęsy.
Czy temu się udało..?
Wg producenta:
"- EKSTREMALNE POGRUBIENIE
- ZWIĘKSZONA OBJĘTOŚĆ RZĘS
- EFEKT GŁĘBOKIEJ CZERNI
To specjalnie opracowana maskara
pogrubiająca. Zapewnia długotrwały i widoczny efekt zwiększonej
objętości już przy pierwszym użyciu. Doskonała do makijażu w stylu
"glamour".
Gruba, nylonowa szczoteczka precyzyjnie
rozczesuje rzęsy nie sklejając ich i nie pozostawiając grudek. Aplikator
zapewnia optymalne pokrycie rzęs i gwarantuje, że nabiorą one
maksymalnej objętości i gęstości a oko zostanie idealnie podkreślone.
Delikatna, kremowa konsystencja sprawia, że
tusz miękko aplikuje się na rzęsach od nasady aż po same końce. Formuła
maskary zawiera woski, dzięki którym rzęsy są gładkie a makijaż
długotrwały".
Moje spostrzeżenia:
Moje rzęsy są dość długie, dlatego najbardziej lubię tusze pogrubiające i dodające objętości. W tej kategorii Paese spełnia się, ale nie nazwałabym tego efektu "ekstremalnym" - zawsze może być lepiej ;)
Zauważyłam natomiast bardzo fajne wydłużenie. Przy odpowiednim pomalowaniu moje rzęsy są jak firanki i sięgają aż po same brwi - (niestety) odbijając się przy tym :)
Objętość i owszem - jest zwiększona, a czerń dosyć ładna.
Szczoteczka od razu przypadła mi do gustu, bo jest duża i niesylikonowa. (Nie wiem czemu, ale jakoś nie przepadam za sylikonowymi). Jednak co do obietnicy producenta dotyczącej rozczesywania rzęs, nie sklejania i braku grudek - mam spore zastrzeżenia. Konsystencja faktycznie jest kremowa, ale przy aplikacji trzeba uważać. Szczoteczka nabiera niestety zbyt dużą ilość tuszu, co sprzyja nieestetycznemu sklejaniu się rzęs, powodującym wspomniane grudki :/
Myślę jednak, że praktyka czyni mistrza i wystarczy kilka razy się pomalować, aby dojść do perfekcji nabierania tuszu z pojemniczka i jego odpowiedniej aplikacji.
Ważny jest także fakt, że tusz nałożony z samego rana nie osypuje się przez cały dzień i "nie znika" - jeśli wiecie, co mam na myśli :)
Cena tego specyfiku to 29,90 - myślę, że jest ona adekwatna do jakości produktu, który z powodzeniem może konkurować z droższymi maskarami z wyższej półki.
Możecie go kupić tutaj.
Nie wiem jak Wy, ale ja na pewno jeszcze się skuszę. Mam również wielką ochotę na inne maskary Paese z tej serii :)
Podsumowując..
Jestem na TAK! :)
Pozdrawiam, Blueberry
mam nadzieje ze produkty paese w koncu i do mojego miasta trafia :)
OdpowiedzUsuńAchhh, też bym chciała takie firanki :D
OdpowiedzUsuń